czwartek, 24 maja 2012

pokaz szaleństwa

Kocurek podpisywał się, zanim męska konkurencja się zjawiła w domu. Już śniadanie mi oddał pod nogi. Bulimiku, nienasycony! Obiad tak samo traktował. Pożarł i wymiotował. Potem pędem przez całe mieszkanie. Zrzucił po raz drugi peerelowskie nie koronowane złoto z parapetu w pokoju. Ale nie dość tego, zrzucił  żelazko z parapetu w kuchni, które tam spokojnie wystygło. A wieczorem bawił się duchami i muchami. Do walki z niewidocznymi dla mnie wrogami chciał naostrzyć pazury. Na niewinnym kwiatku przy oknie. I zrzucił go oczywiście ciężarem własnego ciała z parapetu. Rozleciała się piękna porcelanowa donica. Tymczasowa Pani Domu zbierała kawałki zanim wychodziła. Po mężu na lotnisko. A ten się spóźnił. I kot zmądrzał w ten czas i pokazał się grzecznie, jak dobrze wychowane dziecko.

Brak komentarzy: